Zespół Formuły 1 szuka pracowników

Marussia F1 Team we współpracy z Monster.com poszukują talentów na międzynarodową skalę.

Zespół Formuły 1 Marussia wraz z Monster.com®, światowym liderem rekrutacji online, będącym flagową marką Monster Worldwide, Inc., poszukuje utalentowanych osób do swojego zespołu. Do załogi dołączą nowi pracownicy, którzy wesprą zespół Marussia F1 technicznie oraz organizacyjnie.

Dzięki współpracy z Monster.com szansę na pracę u boku najlepszych specjalistów w międzynarodowym zespole otrzymają wyjątkowe osoby, która spełnią wymagania. Aby spróbować, wystarczy złożyć swoją aplikację.

Wśród ofert pracy w Marussia F1 Team są cztery wyjątkowe stanowiska oznaczone jako „Cool Jobs”, na które rekrutację poprowadzi Monster, a o pracę będą mogli ubiegać się kandydaci z całego świata, w tym pasjonaci F1 z Polski. Dzięki nowoczesnemu rozwiązaniu Monstera w postaci Talent Management Suite poszukiwanie pracowników będzie efektywne i bezproblemowe.

„Cool Job” to m.in. specjalista do spraw aerodynamiki, który będzie mógł odegrać istotną rolę w rozwoju najnowszej generacji samochodu zespołu Marussia F1. Osoba, która wygra rekrutację, będzie pracowała w centrum technologicznym załogi Marussia F1 w Banbury w Anglii. Posada w czeka od połowy kwietnia. Zainteresowani kandydaci powinni jak najszybciej aplikować korzystając ze strony monstercooljobs.com.
Oprócz czterech promowanych międzynarodowo „Cool Jobs”, poszukujący pracy z Unii Europejskiej będą mogli aplikować na około 40 innych stanowisk w Marussia F1 Team.

Andy Webb, dyrektor generalny Marussia F1 mówi: „Monster to wyjątkowy współpracownik na liście oficjalnych partnerów Marussia F1 Team. Formuła 1 jest sportem motorowym, opartym na technologii, ale potrzebujemy utalentowanych ludzi, którzy przyczynią się do rozwoju. Współpraca z międzynarodowym portalem kariery jakim jest Monster.com umożliwi nam dotarcie do szerszego kręgu wykwalifikowanych specjalistów, wykorzystując globalny zasięg Monstera i jego precyzyjną technologię dobierania kandydatów”.

Katie Allen, dyrektor HR, Marussia F1 Team, dodaje: „Współpraca z Monsterem pozwoli nam w szybki i efektywny sposób dotrzeć do zdolnych i ambitnych osób, co jest niezbędne w konkurencyjnym środowisku jakim jest F1. Będąc małym zespołem, z chęcią użyjemy Talent Management Suite w celu profesjonalnego i efektywnego zarządzania naszą rekrutacją i planami, dzięki czemu nasz dział HR będzie mógł skupić się na pracownikach oraz wsparciu działań biznesowych”.

Ted Gilvar, wiceprezes, Szef Marketingu Międzynarodowego Monster.com podkreśla: „Bardzo się cieszymy, że możemy pracować z Marussia F1 Team. Jesteśmy pewni, że nasz międzynarodowy zasięg, w połączeniu z unikalną technologią dopasowania, pomogą zespołowi znaleźć wyjątkowe osoby”.
Marussia F1 Team Social Media Driver Contest
Monster i zespół Marussia F1 dadzą fanom z różnych krajów szansę, by podejrzeć jak pracuje blogger zespołu podczas ważnego wyścigu, a także doświadczyć pełnej skali emocji z pierwszej ręki. Zdobywcy nagrody będą pomagać w relacjonowaniu zarówno wyścigu, jak i wydarzeń zza kulis. Więcej szczegółów wkrótce.

O Monster Worldwide
Monster Worldwide, Inc (NYSE: MWW), spółka dominująca Monster ®, wiodącego internetowego portalu kariery, działająca na rynku rekrutacji online. Już od dziesięciu lat staramy się poprawić jakość życia ludzi dzięki znalezieniu pracy, którą kochają. Dzięki swojej obecności na kluczowych rynkach w Ameryce Północnej, Europie i Azji, Monster pracuje na rzecz wszystkich, łącząc pracodawców z osobami poszukującymi dobrych ofert pracy niezależnie od szczebla kariery. Świadczymy spersonalizowane usługi doradcze dotyczące rozwoju karier na całym świecie. Nasze strony internetowe docierają do milionów użytkowników Internetu na całym świecie. Dzięki temu możemy prowadzić ściśle dedykowane kampanie reklamowe. Monster Worldwide jest członkiem S & P 500 Index. Aby dowiedzieć się więcej o Monster, naszych produktach i usługach, odwiedź www.monster.com. Więcej informacji na temat Monster Worldwide jest dostępny na stronie about-monster.com.

O Marussia F1 Team

Marussia F1 Team jest młodym i ambitnym zespołem angielsko – rosyjskim biorącym udział w zawodach Formuły 1.

Siedziba drużyny znajduje się w Centrum Technicznym Marussia w Banbury w Wielkiej Brytanii. Zespół w większości jest własnością rosyjskiej marki samochodów sportowych, Marussia, z siedzibą w Moskwie.

Przez dwa sezony obecności w zawodach F1, zespół przeżył wspaniałą przygodę. Założony w 2009 roku na mocy umowy Resource Restriction Agreement, która zmieniła zasady reklamowania sportu, umożliwiając wejście do wyścigów nowych zespołów. Marussia F1 Team był na czele nowej ery Formuły 1 wykorzystując potęgę Grupy firm Virgin należącej do Sir Richarda Bransona, jednego z założycieli, by stworzyć zamysł innowacyjnego zespołu rajdowego na przyszłość.

Ze strony technicznej zespół doświadczył już wiele, co nie powinno dziwić z uwagi na to że jako nowy wkroczył do tak ciężkiego i konkurencyjnego sportu jakim jest Formuła 1. Już w drugim sezonie, mając ambitne cele na przyszłość, załoga rozpoczęła współpracę z McLaren Applied Technologies, która zapewnia teamowi dostęp do najnowocześniejszych obiektów, które już pomagają zespołowi tworzyć konkurencyjne samochody na sezon 2012.

Głównym celem Marussia F1 Team jest włączenie Russian Grand Prix do kalendarza wyścigów w 2014 roku. Sukces na rodzimym torze znajdującym się w czarnomorskim kurorcie – Sochi to ostatni tego typu sprawdzian w tym ekscytującym etapie przygody zespołu rajdowego Marussia w wyścigach Formuły 1.

źródło: informacja prasowa

W dużych miastach 61 procent kierowców codziennie stoi w korkach – wynika z badań Link4

Druga edycja badania organizowanego przez towarzystwo ubezpieczeń Link4 i Polską Izbę Motoryzacji została poświęcona korkom, robotom drogowym i innym utrudnieniom na drodze, które powodują, że wydajemy coraz więcej na coraz droższe paliwo i spóźniamy się do pracy.

Jak często stoimy w korkach?

Okazuje się, że w miastach powyżej 200 tysięcy mieszkańców 61% osób stoi w korkach codziennie. Im mniejsze miasto tym jest trochę lepiej. A poza miastami? 25% mieszkańców wsi także codziennie styka się z utrudnieniami na drodze. Jeśli przyjrzymy się całej Polsce, to średnio 37% kierowców stoi w korkach codziennie a 64% przynajmniej raz w tygodniu.

Skutki korków

Badanie Link4 pokazuje, że korki i roboty drogowe powodują wiele uciążliwości dla zmotoryzowanych. Aż 66% osób napotykających korki stwierdziło, że wydaje coraz więcej na paliwo (które zresztą ciągle drożeje), 22% osób przyznało, że spóźnia się do pracy, w opinii 13% z powodu korków samochody stają się bardziej awaryjne, a 10% osób musi zrezygnować z codziennego transportu swoim samochodem (w dużych miastach nawet 23%). „Korki i roboty drogowe mogą mieć także inny skutek. Mogą wpływać na liczbę wypadków i w konsekwencji na szkodowość ubezpieczeniową. Choć w korku nie możemy rozwinąć niebezpiecznej prędkości, która będzie przyczyną wypadku, to stajemy się bardziej zestresowani, co wpływa na nasze nerwowe zachowanie na drodze i pośpiech podczas dalszej jazdy” – mówi Roman Kantorski – prezes Polskiej Izby Motoryzacji.

W jaki sposób unikamy korków?

Okazuje się, 36% osób napotykających korki korzysta z innych tras, na których zatłoczenie jest nieduże, 22% układa plan dnia tak, aby jeździć kiedy korków nie ma, 11% korzysta ze środków transportu, których korki nie dotyczą, 7% chodzi piechotą a 5%… łamie przepisy drogowe.

Ile czasu spędzamy codziennie w korkach?

Z powodu korków i robót drogowych w dużych miastach 13% osób spędza w samochodzie codziennie ponad godzinę dłużej, 18% od pół godziny do godziny, a blisko 50% osób traci każdego dnia do 30 minut. W całej Polsce tylko 7%zmotoryzowanych nie napotyka na utrudnienia drogowe w ogóle. W największym stopniu na korki narażeni są mężczyźni w wieku 30-50 lat, ze średnim i wyŜszym wykształceniem, w miastach powyŜej 50 tysięcy mieszkańców.

Ranking miast

Z badań producentów nawigacji samochodowych wynika, że największe korki w Polsce są w Warszawie i Wrocławiu. W dalszej kolejności znalazły się Poznań, Łódź i Kraków. W Europie „wygrywa” Bruksela, ale w czołówce znalazły się cztery miasta z Wysp Brytyjskich: Londyn, Edynburg, Dublin i Belfast.

W Wielkiej Brytanii jest jednak gorzej

Z badań przeprowadzonych przez brytyjską grupę ubezpieczeniową RSA, do której należy towarzystwo ubezpieczeń Link4, wynika, że na Wyspach Brytyjskich są większe problemy z korkami, niż w Polsce. „Okazuje się, że aż 80% zmotoryzowanych Brytyjczyków styka się z utrudnieniami na drodze każdego dnia, 70% spóźnia się do pracy, a korki i roboty drogowe powodują, że średnio o 70 godzin w ciągu roku wydłuża się czas podróży każdego kierowcy” – mówi Jan Sadowski ekspert ds. ubezpieczeń w Link4.

Badanie „Barometr Ubezpieczeniowy Link4” zrealizowane zostało metodą face-to-face, w połowie grudnia 2011 roku, przez instytut badawczy IPSOS, na reprezentatywnej próbie 1010 mieszkańców Polski w wieku powyżej 15 lat.

Więcej na http://www.link4.pl oraz http://www.pim.pl.

Coraz mniejsze bezpieczeństwo na drogach

Postęp technologiczny w motoryzacji przyczynia się do zmniejszania liczby ofiar wypadków drogowych, ale wcześniej konieczne jest spełnienie warunku – kierowcy muszą mieć możliwość obsługi i naprawy coraz bardziej skomplikowanych samochodów po przystępnej cenie.

Era samochodów, w których użytkownik nawet bez technicznego wykształcenia, ale na podstawie książki obsługowej kupionej w księgarni i przy użyciu powszechnie dostępnych narzędzi mógł dokonać poważnych napraw, odeszła w przeszłość. Dziś trzeba mieć dostęp do profesjonalnej „informacji technicznej”, czyli szczegółowej wiedzy na temat sposobów przeprowadzania napraw, który koncerny samochodowe od dawna, wbrew unijnemu prawu, ograniczają. Tymczasem bez dostępu do tej informacji warsztaty niezależne mogą nie być w stanie obsłużyć coraz bardziej skomplikowanych samochodów. Kierowcy byliby wtedy skazani na korzystanie z usług drogich serwisów autoryzowanych i w tej sytuacji część z nich mogłaby w ogóle zrezygnować z takich napraw.

„Kilka czy kilkanaście lat temu problem dotyczył tylko tych mechaników, którzy myśleli o naprawie najdroższych, najbardziej skomplikowanych samochodów” – ocenia Witold Rogowski, zastępca Dyrektora Handlowego Moto-Profil i ekspert Forum „Motoryzacja dla wszystkich”. „Dzisiaj rynek zmienił się radykalnie. Nieskomplikowane auta, w których wiele rzeczy dało się naprawić prostymi, powszechnie dostępnymi narzędziami, bez konieczności podłączania testera diagnostycznego, wypadają z obiegu. Obecnie nawet w miarę prosta czynność, jaką jest zmiana klocków hamulcowych, wymaga często specjalistycznego urządzenia i odpowiedniej wiedzy” – wyjaśnia Witold Rogowski.

Przykładem pozytywnym jak to może działać jest historia interfejsu EOBD. Dyrektywa Europejska 98/69/EC nakazała monitorowanie emisji spalin. Samochody z silnikami benzynowymi produkowane od 1 stycznia 2001 r. (a diesle od 2004 r.) musiały posiadać system EOBD wg określonego standardu określającego zapis, jak i odczyt danych związanych z pracą silnika i emisją zanieczyszczeń. Jednolite protokoły i zunifikowane gniazda połączeniowe sprawiły, że na rynku pojawiło się mnóstwo obsługujących je testerów. Informacje, co oznaczają poszczególne kody są powszechnie dostępne przez Internet. Wystarczy wręcz w wyszukiwarkę wpisać numer błędu, a pojawia się kilkanaście stron objaśniających usterkę.

Tymczasem brak odpowiedniego testera, z aktualnym oprogramowaniem, to przeszkoda nie do przezwyciężenia i pozbawiony go warsztat nie może nic zrobić. Jak wynika z obserwacji poczynionych przez Witolda Rogowskiego, wśród serwisów niezależnych najgorzej jest z dostępem do informacji dotyczącej wysokociśnieniowych systemów zasilania silników wysokoprężnych (Common Rail) oraz pojawiających się coraz częściej, dwusprzęgłowych skrzyni biegów (potocznie nazywanych DSG).

Regulacje unijne nakazują producentom samochodów udostępnianie informacji technicznych, teoretycznie więc dostęp do nich został uwolniony. Zdarza się jednak, że koncerny samochodowe stosują wybieg w postaci udostępniania danych poprzez zakup kompletu informacji. Konkurencyjny i dobry warsztat niezależny powinien mieć wiedzę na temat wszystkich, a przynajmniej większości aut poruszających się po naszych drogach. Zatem zmuszanie warsztatów do zakupu kompletu informacji za kwotę ok. 2,5 tys. Euro do jednej marki samochodu powoduje, że inwestycje w dane techniczne dla większości rodzajów pojazdów to kwota rzędu 400 tys. złotych. Wydatki takie nigdy się nie zwrócą – często z zakupionego pakietu zostaje wykorzystany tylko ułamek danych, a już po roku pojawiają się kolejne nowe modele samochodów. Dlatego tak ważny jest odpłatny (za rozsądną cenę), ale swobodny dostęp poprzez Internet do danych służących pojedynczym naprawom dla wszystkich marek samochodów.

Te warsztaty, które podejmują się wykonywać skomplikowane naprawy, najczęściej korzystają z fachowej pomocy niezależnych producentów i dystrybutorów części. Firmy te organizują szkolenia, często są także producentami urządzeń diagnostycznych. „Oprócz gotowych urządzeń oferowany jest także dostęp do helpdesku technicznego” – mówi Piotr Maciejewski, strategic business development manager w firmie Robert Bosch i ekspert Forum „Motoryzacja dla wszystkich”.

Na razie jednak brak powszechnego dostępu do informacji technicznej może prowadzić do pogorszenia bezpieczeństwa na naszych drogach. „Jeśli mówimy tylko o bezpieczeństwie, to trzeba przypomnieć, że systemy hamulcowe ABS i ESP potrzebują urządzenia diagnostycznego, by poprawnie dokonać ewentualnej naprawy. To samo dotyczy również poduszek powietrznych” – wyjaśnia Piotr Maciejewski.

Najstarsze samochody wyposażone w ESP zarejestrowane w Polsce mają już 14 lat. Pojazdy w tym wieku raczej nie odwiedzają ASO, ich właściciele korzystają z usług warsztatów niezależnych. „Gdyby informacja techniczna była dostępna tylko dla ASO, samochody wyposażone w ten system zwyczajnie byłyby źle obsługiwane i rosłoby ryzyko niepoprawnego funkcjonowania całego systemu hamulcowego ” – przestrzega Maciejewski. W system ESP w roku 2010 było wyposażanych już 63% nowych samochodów w Europie. System ten zmniejsza ryzyko wypadku poza miastem – spowodowanego poślizgiem, o 40-60%, zależnie od badań. Zgodnie z unijnymi przepisami, wszystkie samochody, które uzyskały świadectwo homologacji po 1 listopada 2011 muszą być wyposażone w ten system – z czasem auta te zajmą miejsce starszych pojazdów na rynku wtórnym.

Problem dostępu do informacji technicznej może też w najbliższych latach nabrać znaczenia w związku z planowanym rozszerzeniem zakresu okresowych badań technicznych przez stacje kontroli pojazdów. „Obecnie SKP mają wszystkie dane regulacyjne, niezbędne do prawidłowego wykonania badań kontrolnych. Jednak w perspektywie paru lat może się okazać, że potrzebny stanie się dostęp do danych, które pozwolą stwierdzić, czy systemy takie jak ABS, ESP lub inne mające wpływ na bezpieczeństwo podróżujących są sprawne czy nie” – mówi Marcin Barankiewicz, dyrektor biura Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów i ekspert Forum „Motoryzacja dla wszystkich”. Dostęp do tej informacji pomógłby eliminować z dróg pojazdy niesprawne i tym samym niebezpieczne.

Wstępne założenia wprowadzające odpowiednie mechanizmy już są przygotowywane. Jest to nieuniknione, także dlatego, że dyrektywa 2010/48/UE, która ma ujednolicić procedury kontroli pojazdów w krajach Unii, żeby zapewnić faktyczną swobodę przepływu osób także z ich mieniem, powinna być wdrażana od przyszłego roku. Obecnie Polak mieszkający i pracujący poza krajem, jeśli zabrał swój samochód, musi z nim wracać do kraju na badanie techniczne (w praktyce najczęściej przesyłany jest sam dowód rejestracyjny, ale jest to jawne łamanie prawa). Unifikacja procedur badań technicznych pozwoli przebadać dowolny pojazd na terenie całej Unii bez konieczności powrotu do kraju zarejestrowania. Jednocześnie wymusi to ustandaryzowanie badań. W drugim etapie należy się spodziewać włączenia do tego standardu procedur związanych z systemami bezpieczeństwa.

„To jasno pokazuje, że dostęp do informacji technicznej nie może być wstrzymywany. Inaczej mielibyśmy do czynienia z faktycznym monopolem koncernów samochodowych na naprawę naszych aut” – podsumowuje Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Materiał dostarczył serwis rzecznikprasowy.pl

Opel optymistycznie patrzy w swoją przyszłość w Polsce

W roku 2011 Opel sprzedał w Polsce 21 922 samochody i osiągnął 7,9% udział w rynku samochodów osobowych, zajmując tym samym III-cie miejsce wśród importerów.

2011 był kolejnym rokiem ofensywy produktowej Opla. Na rynku pojawiła się nowa Corsa, została zaprezentowana nowa Antara, Zafira Tourer i produkowana w Gliwicach Astra GTC. Na rynku pojawiły się też nowe wersje silnikowe i wyposażenia modelu flagowego marki – Opla Insigni. Dobre wyniki, pomimo spadkowych trendów rynku, są odbiciem pozytywnej opinii, którą ma Opel dzięki nowemu językowi designu marki i zaawansowanym technologiom oferowanym wcześniej wyłącznie w markach luksusowych. Swój udział w tym wyniku, miała również znakomita oferta wsparta silną siecią sprzedaży, najwyższa dbałość o jakość obsługi klienta w serwisach i nowy sposób komunikacji i stylistyki reklam.

Samochody Opla charakteryzuje najlepsza technologia odzwierciedlająca niemiecką precyzję inżynieryjną. Każdy model, począwszy od Insigni został zaprojektowany w duchu nowego, rzeźbiarskiego języka stylistycznego. Wysokiej klasy bezpieczeństwo, potwierdzone gwiazdkami NCAP, to kolejny znak rozpoznawczy marki. Niezawodność, zaawansowanie techniczne i dbałość o szczegóły zostały potwierdzone wraz z opublikowaniem wyników „Raportu awaryjności samochodów używanych DEKRA”. Już trzeci rok z rzędu modele Opla są uznane za samochody o najmniejszej ilości usterek – Astra i Insignia w 2012, Inisgnia w 2011 i Corsa w 2010 r.

W obecnym roku, który będzie pod względem sprzedaży najprawdopodobniej na poziomie ubiegłego, Opel będzie kontynuował ofensywę produktową, wprowadzając nowe modele do różnych segmentów rynku. Już na przełomie grudnia 2011 i stycznia 2012 w salonach pojawiła się produkowana w Gliwicach Astra GTC. Z początkiem roku do sprzedaży trafi Nowy Opel Combo, Zafira Tourer i Insignia napędzana wysoko zaawansowanym silnikiem diesla Biturbo. W marcu tego roku podczas wystawy motoryzacyjnej w Genewie, Opel zaprezentuje nowy, kompaktowy samochód SUV o nazwie Mokka i produkowaną w Gliwicach najszybszą Astrę w historii w wersji OPC. Do Polski zbliża się również Opel Ampera, która zelektryzuje rynek motoryzacyjny. Pierwsze zamówione egzemplarze zostaną dostarczone do klientów w pierwszej połowie tego roku.

Rok 2012 będzie dla Opla bardzo interesujący i pracowity. Marka wprowadzi specjalne programy serwisowe dla posiadaczy starszych modeli, które pomogą zachować je w dobrym stanie przez wiele lat.

„Z optymizmem patrzymy w przyszłość Opla w Polsce. Z silnej branży motoryzacyjnej w Polsce skorzystają wszyscy: kierowcy, pracownicy serwisów, dilerów i fabryk pracujących dla motoryzacji. A przede wszystkim zyska gospodarka, dlatego istotne jest aby wspierać tę gałąź rynku. GM Poland popiera wszystkie bieżące wysiłki w celu wdrażania polityki bezpieczniejszych i bardziej przyjaznych środowisku samochodów na polskich drogach, które pomogą pobudzić rynek nowych samochodów w Polsce.” powiedział Peter Fahrni.

źródło: media.opel.com

Denckermann – wysokiej jakości części zamienne

Firma DENCKERMANN od wielu lat jest uznanym producentem i dystrybutorem części zamiennych. Działa w wielu państwach Europy, a centrum logistyczne znajduje się w Warszawie. W szerokiej ofercie produktowej znajdują się filtry, pompy wody, elementy układu hamulcowego (klocki hamulcowe, tarcze hamulcowe, szczęki hamulcowe), elementy zawieszenia, łożyska kół oraz amortyzatory.

Produkty z logo firmy DENCKERMANN tworzone są z materiałów najwyższej jakości, gwarantujące niezawodność i długą żywotność produktów. Części samochodowe marki DENCKERMANN cechują się jakością porównywalną z częściami instalowanymi w samochodzie podczas pierwszego montażu oraz spełniają wszelkie założenia zawarte w regulacji BER 1400/2002.

Części z logo firmy DENCKERMANN dostępne są m.in. w hurtowni motoryzacyjnej Auto-Części ŻMIJKOWSKI w Łomiankach przy ulicy Wiślanej 35A oraz w Warszawie przy ulicy Połczyńskiej 77.

Amortyzatory gazowe, czy olejowe?

W życiu każdego chyba kierowcy przychodzi taki moment, że trzeba wymienić w samochodzie amortyzatory. Wówczas pojawia się pytanie postawić na gazowe, czy olejowe?

Zacznijmy od pewnego szczegółu. Szczegółu jednak bardzo istotnego w całej tej rozterce. Stricte gazowe amortyzatory nie istnieją. Amortyzatory gazowe, o których często mówią mechanicy, czy też sprzedawcy to w rzeczywistości gazowo-olejowe. Do rzeczy, amortyzatory gazowo-olejowe zbudowane są w następujący sposób, gaz rozdzielony jest tłokiem, który nie powoduje pienienia się oleju.

Co daje taki amortyzator? Samochód jest bardziej usztywniony, co bezsprzecznie wpływa na jego prowadzenie. Ponadto jest większa przyczepność kół, ponieważ gaz dopycha koła do asfaltu. Co więcej amortyzatory gazowo-olejowe są bardziej wytrzymałe, w olejowych dochodzi do pienienia się oleju przez co traci swoją skuteczność. Zdarzają się jednak amortyzatory olejowe, które są znacznie twardsze od gazowych (skrót myślowy), wszystko zależy od gęstości oleju. Amortyzatory olejowe przede wszystkim są starsze technologicznie, co powoduje, że ich cena jest niższa. Dodatkowo amortyzatory gazowo-olejowe dzieli się na nisko i wysokociśnieniowe. Im wyższe ciśnienie tym szybsza praca, czyli idealny amortyzator do sportowego auta.